Pies Baskerville'ów | Arthur Conan Doyle

O Sherlocku słyszał chyba każdy, w końcu to najpopularniejszy detektyw na świecie. Po obejrzeniu serialu BBC pt. „Sherlock” jedyne o czym marzyłam, było przeczytanie wszystkich powieści sir Artura Conan Doyle’a. Na szczęście było mi to dane. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją jednej z najbardziej rozpowszechnionych opowieści o Holmesie, czyli z „Psem Baskerville’ów”.


Pewnego dnia do mieszkanka przy ulicy Baker Street 221B wita Jakub Mortimer. Zwrócił się do Sherlocka oraz Watsona, aby przedstawić tajemniczą legendę od lat krążącą w rodzinie Baskerville. Jego dobry znajomy zginął w bardzo specyficznych okolicznościach. Podejrzewa się, że spowodował to demoniczny pies. Doktor Watson wyrusza do Devonshire, aby rozwiązać zagadkę zabójstw w rodzie Baskerville’ów i dowiedzieć się, co przez cały czas nabawiało ją wielu nieszczęść. Dodatkowo miał chronić nowoprzybyłego dziedzica od czyhającego niebezpieczeństwa. Sam Sherlock został w Londynie, twierdząc, że ma inne sprawy do załatwienia.

W postaci Sherlocka zakochałam się już we wrześniu, jednakże był to Sherlock serialowy. Ta książkowa wersja również skradła moje serce i na stałe znalazła sobie w nim lokum. ,,Pies Baskerville’ów” był trzecim opowiadaniem o detetktywie, które przeczytałam. Nadal nie mam ich dość. Czuję, że mogę czytać Sherlocka godzinami, ponieważ jest to coś genialnego. Wszystko w tej historii było dopięte na ostatni guzik. Autor dopracował wszystko z ogromną precyzją, przez co książkę czytało się niesamowicie szybko. Styl pisania autora niezwykle przypadł mi do gustu. Słownictwo jest w prawdzie wyszukane i niekoniecznie w obecnym świecie używane, ale to nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Przez cała historię brnęłam z uśmiechem na twarzy i z trudem się od niej odrywałam.

Jeśli chodzi o bohaterów, do nich też nie mam o co się przyczepić. Było ich wielu, to fakt, ale nie mieszali w fabule i nie powodowali, że fakty stawały się niejasne. W „Psie Baskerville’ów” Sherlock jest jednak, że tak powiem, postacią drugoplanową. Przez całą książkę przebywał w Londynie i dopiero pod koniec pojawił się w Baskerville Hall, więc nie skupiono na nim ogromnej uwagi. Co o tym sądzę? To było bardzo dobrym posunięciem, ponieważ umożliwiło Watsonowi pokazanie swoich dedukcyjnych umiejętności, a takowe posiada. Jednakże nie myślcie sobie, że to John rozwiązał całą tajemnicę. Nie, tak nie było. Zrobił to Sherlock (nie jest to zaskoczeniem), mimo że miał dość ograniczone możliwości. Nadal zastanawia mnie jak on to do diaska zrobił….

Oczywiście fabuła niezwykle mi się spodobała. Sir Arthur Conan Doyle w niezwykły sposób wprowadził nas w świat sherlockowych intryg i nie chciał nas z niego wypuścić. Czytając ,,Psa Baskerville’ów” starałam się wychwycić każdy najmniejszy szczegół, aby rozwikłać ów problem przed Holmesem. Nie udało mi się. Sherlock swoim umysłem prześciga dosłownie wszystko i wszystkich. Jest genialną postacią, tutaj nie mam wątpliwości.

Nie rozumiem, dlaczego sir Arthur Conan Doyle nie lubił Sherlocka, skoro jest to świetna postać i jeszcze lepsza historia. ,,Psa Baskerville’ów” powinien przeczytać każdy- jest to przyjemna historia z dreszczykiem grozy, która dodatkowo jest krótka, co jest plusem dla wielu ludzi. Pokochałam książkową postać Sherlocka i mam nadzieję, że Wam również się uda obdarzyć ją sympatią. 









,,Niektórzy ludzie, sami pozbawieni geniuszu, posiadają niezwykłą moc budzenia go w innych."









*****
                                                         Za książkę dziękuję wydawnictwu ,,MG".                                  






//h.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Książkowce , Blogger