Flawia de Luce | Alan Bradley

Flawia de Luce | Alan Bradley

Kryminał. Gatunek ten kojarzy się większości osób z dorosłym detektywem, który musi rozwiązać sprawę pewnego brutalnego morderstwa. Ku mojej uciesze nie każda powieść kryminalna napisana jest w tych nieoryginalnych ramach. Idealnym tego przykładem jest książka Alana Bradley’a ,,Flawia de Luce- Zatrute ciasteczko”.




Akcja powieści toczy się w latach 50 XX wieku, w Anglii. Bishop’s Lacey jest prowincją położoną pośród malowniczych miejsc. Na jej szczycie znajduje się Buckshaw- wielka i podupadająca już siedziba szanowanego rodu de Luce’ów. Mieszka tam jedenastoletnia Flawia, która jest miłośniczką chemii. Jej jeszcze dziecięce serce skradły trucizny- wie o nich wszystko, co jest powodem jej odmienności od rówieśników. Dziewczynka jest samotna. Nie tylko przez jej nad wyraz ogromną inteligencję, ale również przez brak oparcia wśród bliskich. Pewnego wieczoru była świadkiem kłótni swojego taty z pewnym mężczyzną. Mężczyzna ten był jej kompletnie obcy. Rankiem, kiedy niewyspana wyszła z domu, w grządce ogórków odnalazła…trupa! Znaczy ten trup jeszcze żył, ale ten fakcik pomińmy, bo chwilkę później był już martwy. Ciało, które leżało wśród warzyw, było ciałem osoby, którą wczoraj widziała w trakcie sprzeczki w gabinecie jej taty! Zadzwoniła na policję. Śledztwo rozpoczęte przez specjalistów nie było jednak w stanie powstrzymać jej od wszczęcia własnego dochodzenia. Inspektor Hewitt zajmujący się tą sprawą nie wiedział o tym, co robi dziewczynka. Nie wiedział też, że Flawia od początku była kilka kroków przed nim.

Cała książka nie jest skupiona tylko i wyłącznie na tajemniczej śmierci, która ma ścisły związek z rodziną de Luce’ów. Nie. Poruszony jest tutaj wątek chemiczny, filatelistyczny i w pewnym stopniu historyczny, ponieważ pokazano tutaj odradzającą się po II wojnie światowej Anglię. Dużą rolę odgrywa znaczek znany jako ,,Ulsterski mściciel”. Dla miłośników chemii autor zasiedlił tutaj nazwy wielu związków chemicznych i ciekawostek o tej nauce. Wiedziałeś/aś, że nazwa bromu pochodzi od greckiego terminu oznaczającego ,,smród”? Nie? To już wiesz! Jesteś w stanie poznać więcej takich informacji właśnie w trakcie tej lektury!

Pomijając piękne wydanie to sam autor pisze bardzo ładnie. Budowa zdań jest prosta, ale nie dziecinna. Wszystkie wątki idealnie splatają się ze sobą w jedną spójną całość. Rozdziały są długie, ale część z nich podzielona jest na dwie części. Pan Bradley od samego początku trzyma czytelników w napięciu, które opada dopiero w momencie poznania zabójcy. Samego mordercy nie jesteśmy w stanie zdemaskować od razu, co jest kolejnym plusem tej powieści. Ja osobiście domyśliłam się jego tożsamości gdzieś za połową, ale nawet to nie pozbawiło mnie radości związanej z czytaniem. Podczas lektury nie widać tego, że Flawia ma jedenaście lat. Ba! Wydawać się wtedy może, że jest nastolatką czy nawet dorosłą osobą. Wiek dziewczynki może wskazywać o skierowaniu tej powieści ku młodszym czytelnikom, jednakże autor nie zamknął drzwi tym starszym. Nie ważne ile ma się lat, ta książka sprawi każdemu odbiorcy niezmierną radość. Rozwiązywanie zagadek i tajemnic z najmłodszą córką de Luce’ów jest tylko i wyłącznie przyjemnością. Jej trzeźwy stan umysłu jednak nie sprawdzał się w każdej sytuacji, bowiem dziewczynka dawała się czasem ponieść emocjom (tak jak w towarzystwie skrytobójcy). Flawia posiada specyficzne poczucie humoru, które wbrew pozorom przypadnie do gustu wszystkim. 

Czytając ,,Zatrute ciasteczko” (pierwszą część cyklu jak na razie składającego się z siedmiu tomów) nigdzie się nie spieszyłam. Starałam się wyciągnąć z tej książki jak najwięcej. Nie zależało mi na jak najszybszym zakończeniu jej. Flawii de Luce nie da się tak łatwo opuścić i odłożyć na bok. Jest to wspaniała lektura, która na pewno zapadnie mi na dłużej w pamięć. Teraz tylko skompletować całą serię i dalej towarzyszyć dziewczynce w jej przygodach! 








,,Byłam sobą! Byłam Flawią! I kochałam siebie, bo nikt inny nie chciał tego robić."





//h.




Szklany tron | Sarah J. Maas

Szklany tron | Sarah J. Maas

Sarah J. Maas jest pisarką bardzo znaną wśród osób gustujących w fantastyce. Nigdy nie miałam z nią głębszych styczności, co wiele osób odbierało z wielkim zdziwieniem. Swoją przygodę z tą autorką postanowiłam rozpocząć ,,Szklanym tronem".



Celaena Sardothien ma 18 lat. W całym królestwie znana jest jako Zabójczyni Adarlanu. Dlaczego? Od jej miecza zginęło wiele osób. Swoją pracę wykonywała cicho, spokojnie i z największa precyzją. W trakcie jednego dnia wszystko się jednak zmieniło. Jeden błąd spowodował umieszczenie jej w kopalni Endovier, w której czekała ją śmierć. Próbowała uciec- nie udało się. Ku nieszczęściu wielu ludzi przeżyła tam rok. Po 365 dniach męczarni książę Dorian przybył ją uwolnić. Chciał, aby kobieta wystartowała w turnieju, mającym na celu wybranie królewskiego obrońcy. Dziewczyna zgodziła się. W zamku, do którego dotarli po długiej drodze, Celaena miała spokojnie wygrać zawody i szczęśliwie żyć. Była w błędzie, ponieważ nie było to osiągalne. Bowiem w murach czaiło się niewyobrażalnie wielkie zło. Zło, które miało przeszkodzić jej oraz innym w normalnym życiu. Pomimo tych wrogich sił uczucie zwane miłością wdało się do życia niektórym osobom. Codzienna walka, skryte intrygi miłosne, liczni wrogowie, czająca się śmierć... Czy zabójczyni da radę?

Powiem wam, że byłam w szoku. Początkowo historia ta płynęła wolno, ale akcja pojawiła się tak nagle i w tak niespodziewanym momencie, że zostałam wbita w fotel (czytaj- w łóżko). Powieść porwała i przyciągnęła mnie, co poskutkowało czytaniem do późna w nocy pomimo obowiązku wstania rano do szkoły. Musiałam wiedzieć jak to się zakończy i nie mogłam odłożyć tej książki. Po prostu nie mogłam.

Autorka pisze dobrze. Ba! Nawet bardzo dobrze. Jej słowa były w stanie przenieść mnie do innego świata. Do świata, w którym wszystko wydaje się być możliwe. Sytuacje opisane w książce były dla mnie namacalne. Miałam wrażenie, że strony były w stanie mnie tam teleportować i postawić obok bohaterów. Bohaterów, którzy wykreowani zostali świetnie. Każdy z nich wyróżniał się, miał własne i niepowtarzalne cechy, był sobą i nie przypominał kogoś innego. Nie ważne czy był główną postacią czy tą epizodyczną- miał swoje własne życie, które należało tylko do niego i które zarezerwowane było tylko dla jego osoby. Liczne zwroty akcji i wartka fabuła z każdym kolejnym rozdziałem przyklejały mnie do lektury niczym Super Glue sklejający pęknięte okulary! Nie dało się opuścić tej książki i po prostu olać całej sytuacji. 
Było świetnie, jednakże zakończenie dobiło mnie. Przez 20 minut w trakcie czytania i przez 20 minut po skończeniu czytania siedziałam z rozdziawioną buzią i nie wiedziałam co zrobić ze swoim życiem. Informacje zawarte w ostatnich słowach wstrząsnęły mną. Zdziwiły, dobiły, skrzywdziły i zraniły, pomimo że były dobre i ważne! Droga Pani J. Mass, niech pani nie kończy w taki sposób żadnych powieści, ponieważ czytelnicy dostają ataku serca.


,,Szklany tron" to pozycja obowiązkowa. Jest genialna, wspaniała i za razem przykra oraz w pewien sposób dołująca (mam tu na myśli fragmenty z młodzieńczego życia Celaeny). Wielkim plusem tego dzieła była miłość głównej bohaterki do książek. Autorka spisała się po prostu na medal! Pomimo świetności pierwszej części cyklu, wiele osób mówi, że kolejne tomy są tysiąc razy lepsze od początku całej historii i pierwszy człon się do nich nie umywa. Teraz tylko znaleźć bibliotekę zaopatrzoną w całą serię i kontynuować przygodę zabójczyni i adarlańskiego dworu!






,,- Czujesz się samotna? - wyrwało mu się.
- Samotna? (...) Nie. Potrafię dać sobie radę sama, o ile mam co czytać."











//h.

Copyright © 2014 Książkowce , Blogger