Fałszywy pocałunek | Mary E. Pearson
grudnia 10, 2017
16 Comments
fantasy
,
literatura młodzieżowa
,
powieść romantyczna
,
wydawnictwo initium
,
zagraniczne

Pozytywne zaskoczenia to coś, co lubi każdy z nas. Mimo
znajomości opinii na temat ,,Fałszywego pocałunku” nie nastawiałam się bardzo pozytywnie do tej powieści, ponieważ już nie raz przekonałam się, że to co przez wielu jest polecane, może okazać się jedną wielką klapą. Jednak na jaw wyszło, że ,,Fałszywy pocałunek" jest niezwykle przyjemną i przede wszystkim dobrą książką, która przypadła mi do gustu.
Księżniczka Lia jest pierwszą córką rodu Morrighan. Co za tym idzie- posiada ogromny dar. Dar, który jest dla niej nieznany i obcy.
Została od niego odsunięta. Księżniczka była rygorystycznie wychowywana wśród
określonych zasad, przez co została postawiona przed wielkim obowiązkiem, do
którego nie była przygotowana. W dniu swojego ślubu, wraz ze swą przyjaciółką
Pauline, ucieka z królestwa. Dziewczyny podążają do nadmorskiego miasteczka, w którym
miały rozpocząć nowe życie. Księżniczka wiedziała, że będzie ścigana i śledzona. Nie
wiedziała jednak, że książę, którego miała poślubić, również wyruszy jej śladem. Lia jest niezwykle bliska odkrycia wielu tajemnic, które mogą
zniszczyć wszystko co osiągnęła i w co wierzyła.
Od pierwszej strony zostajemy wciągnięci
w świat wykreowany przez autorkę. Świat, który wydaje się być żywcem
wyciągnięty z baśni, po którą sięgaliśmy w dzieciństwie. Każde słowo napisane
przez Mary E. Pearson idealnie obrazuje całą akcję książki. Autorka mimo
niezwykle prostego i przejrzystego stylu pisania stworzyła powieść, która wydawałaby
się być banalna, jednakże przez świetne opisanie całej historii tak nie jest. Mamy tutaj
do czynienia z romansem, fantastyką, literaturą młodzieżową … Można powiedzieć, że jest
to książka wielogatunkowa, która wpasuje się w różnorodne gusta. Każde słowo
dobrze zgrywa się z następnym, przez co zostajemy zapoznani z genialnie
przepływającymi wątkami, które tworzą przyjemną opowieść. ,,Fałszywy pocałunek” czyta się niezwykle szybko,
chociaż ponad pięćset stron wygląda dla wielu nieco przerażająco!
Najbardziej w tej książce spodobał mi się motyw dwóch
postaci męskich- księcia oraz zabójcy i to, jaką rolę odegrali w całej powieści.
Ich zarys poznaliśmy szybko, jednakże poprzez ich relacje z Lią nie jesteśmy w
stanie odgadnąć kto jest kim. Autorka wodzi nas za nos, nie chcąc ujawnić tej
tajemnicy. Księżniczka sama nie ma pojęcia z kim właśnie rozmawia, przez co
cała jej historia wydaje się być jeszcze bardziej tajemnicza. Dopiero około stu
stron przed końcem całej lektury dowiadujemy się, który z nich jest tym złym, a który tym dobrym. Dla mnie nie
było to ogromnym szokiem, ponieważ miałam już swoje podejrzenia, które okazały się
trafne. Nawet moje wcześniejsze odkrycie nie pozbawiło mnie przyjemności płynącej z tej lektury.
,,Jeśli
komuś nie można ufać w miłości, to nie można mu ufać w niczym.”
//h.