Lekcje z pingwinem | Tom Michell
września 11, 2017
2 Comments
literatura piękna
,
powieść przygodowa
,
wydawnictwo literackie
,
zagraniczne

Przeczytanie książki o
swoim ulubionym zwierzęciu, która jest prosto z życia wzięta, a nie zapisania w
jakiejś encyklopedii czy Wikipedii, jest swego rodzaju zaszczytem i niezwykłą
przyjemnością. Moje serce należy i już zawsze będzie należeć do tych wspaniałych
nielotów, a prawdziwa historia jednego z nich została pięknie opisana w
,,Lekcjach z pingwinem" Toma Michella.
Lata 70 ubiegłego wieku.
Urlop pana Michella dobiegał końca. Aby uwiecznić swój pobyt w Urugwaju,
mężczyzna wybrał się na spacer jedną z plaż. Tam, pośród setek martwych ciał,
znalazł jedynego żywego pingwina, którego postanowił uratować. Zabrał go do
hotelu i obmył z ropy, która pozbawiła życia inne ptaki. Tego dnia żywot obydwu
przedstawicieli dwóch rożnych gatunków zmienił się o 180 stopni. Byt Juana
Salvadora i Toma Michella już nigdy nie miał być taki sam. Ich przyjaźń na
śmierć i życie udzieliła wszystkim wielu prawdziwych lekcji. Lekcji, które
ukształtowały ich charaktery i zmieniły na lepsze.
Jak już wyżej wspomniałam,
sięgnęłam po tą powieść ze względu na pingwiny, które ubóstwiam. Myślałam, iż
będzie to lekka obyczajówka, która dużo w moim poglądzie na świat nie zmieni.
Zyskałam coś kompletnie innego. Trzymałam w dłoniach wartościową i pouczającą
historię, która dosłownie była z życia wzięta, bo wydarzyła się naprawdę.
Nie raz czytając
,,Lekcje" zwijałam się ze śmiechu. Michell ma świetne poczucie humoru i
cała książka przesiąknięta jest wspaniałą atmosferą argentyńskiego życia. Na
temat postaci tutaj uwiecznionych nie będę się długo rozwodzić. Jako że ta
historia nie jest fikcją literacką, a prawdziwym życiem, nie mogę powiedzieć
nic złego na temat kreowania bohaterów. Oczywiście zostali oni bardzo dobrze
przedstawieni, przez co od razu ich obrazy stawały mi przed oczami. Każda
osoba, nieważne czy uczeń czy pracownik, była swoista i szczera.
Zakończenie. Za koń cze
nie. Dobiło mnie. Zakręciły mi się łzy w oku. To, jak autor opowiedział jego
przygodę z pingwinem towarzyszem. To, jak ją zakończył i odnowił. To, co myślał
o tym, co przeżył. To było szczere i niewyobrażalnie prawdziwe. Miałam ochotę
przenieść się do Toma i uściskać go, pogratulować mu i po prostu powiedzieć mu,
że jest wspaniałym człowiekiem.
,,Jak to możliwe, że zwyczajny pingwin przynosi pociechę każdemu, z kim się zetknie?"
//h.